Są chwile, których się nie planuje – one po prostu się zdarzają. Taka właśnie była ta Ceremonia Dźwięku.
W cichym ogrodzie, skąpanym w ciepłym świetle zachodzącego słońca, zgromadziliśmy się w małym kręgu. Tylko pięć osób. Bliscy znajomi, z którymi można zanurzyć się w głębię bez słów. Trawa pod stopami, rosa zaczynająca lekko osiadać na liściach, i trawie, a w powietrzu – cisza, która wcale nie była pusta.
To właśnie ona – ta cisza – była pierwszym instrumentem.
Choć graliśmy już wcześniej w naturze – w ogrodach, lasach, pod gołym niebem – to ta Ceremonia w tym konkretnym miejscu i z tą grupą była wyjątkowa. Intymna, świeża, zaskakująco mocna w swojej prostocie.
Wprowadziliśmy uczestników w przestrzeń intencji. Każdy przyniósł coś ze sobą – pytanie, uczucie, gotowość na coś nowego. Robert poprowadził ich w skupienie, zachęcając, by zanurzyli się w to, co w nich najprawdziwsze. Zapach Palo santo i Agua de Florida unosił się nad nami, jak zaproszenie dla ducha natury i dla tego, co niewidzialne, a jakże obecne.
Gdy pojawił się pierwszy dźwięk – misy kryształowej, sansuli, i dzwonków koshi – wszystko wokół jakby zamarło.
Dźwięki płynęły jeden za drugim – misy, gongi, dzwonki, kamertony… Każdy ton niósł ze sobą emocję, wspomnienie lub wgląd. Przyroda odpowiadała – śpiew ptaków, cykanie świerszczy, poruszenie liści w rytmie wiatru.
Niektórzy doświadczyli wizji. Inni płynęli w spokojnej przestrzeni wewnętrznego bezruchu.
Każdy przeżywał swoją podróż inaczej – ale wszystkim towarzyszyło jedno odczucie: głęboka, cicha moc. Ta, która nie wymaga słów ani wyjaśnień, tylko cichej obecności.
Kiedy ostatni dźwięk wybrzmiał, nie było potrzeby mówić, na twarzach uczestników pojawiły się uśmiechy. Czułość w oczach. Ciała mieli lekkie jak piórko. Serce – spokojne i pełne radości.
Choć takie spotkania w naturze są nam bliskie od dawna, każda ceremonia niesie coś nowego.
Za każdym razem to inne miejsce, inni ludzie, inne historie i serca. I właśnie w tym jest magia – że za każdym razem coś się rodzi na nowo.
Jeśli czytając te słowa czujesz poruszenie… jeśli Twoje serce szepcze, że chciałoby doświadczyć takiej podróży – możesz nas zaprosić do swojej przestrzeni.
Niech to będzie ogród, salon, pracownia albo miejsce, które uznasz za właściwe. Przyjedziemy z instrumentami i otwartym sercem. Zagramy – tak, jak czujemy, i tak, jak potrzebuje tego chwila.
Bo dźwięk nie zna granic. Potrafi odnaleźć drogę wszędzie – wystarczy intencja.
Z Serca –
EosCris & Robert Noble
Nasz magiczny sklepik
0 komentarzy